czwartek, 5 grudnia 2013

50-lecie pracy twórczej Krzysztofa Dzikowksiego

W tym roku przypada pięćdziesiąta rocznica pracy artystycznej mieszkańca Anina Krzysztofa Dzikowskiego, poety, dramaturga, scenarzysty, a przede wszystkim znanego autora wielu popularnych przebojów, jak: Anna Maria, Tak bardzo się starałem, Dzień jeden w roku, Był taki ktoś, Ciągle pada, Mały książę, Niebo z moich stron, Wschód słońca w stadninie koni, Chcę mieć syna, Gondolierzy znad Wisły.

5 kwietnia 2013 w salach ATM przy Wale Miedzeszyńskim 384 odbędzie się wielki koncert galowy piosenek Krzysztofa Dzikowskiego uświetniający jego jubileusz. Swój występ zapowiedzieli już Maryla Rodowicz oraz Czerwone Gitary!

Więcej o autorze na stronie: www.dzikowski.pl


Lidia Dzikowska, Krzysztof Dzikowski oraz Alicja (Bibi) Klenczon, żona Krzysztofa Klenczona, podczas koncertu w Sali Kongresowej, 16 listopada 2013. Fot. Jacek Żmichowski. 

16 listopada przy pełnej widowni w Sali Kongresowej odbył się koncert Czerwone Gitary symfonicznie, upamiętniający tę rocznicę. Widzowie mieli wtedy rzadką okazję zobaczyć autora przebojów, którego słowa tak często dźwięczą w ich uszach. Podczas koncertu Krzysztof Dzikowski odebrał srebrny medal Zasłużeni Kulturze Gloria Artis. 


Krzysztof Dzikowski prezentuje medal Gloria Artis, obok perkusista zespołu Czerwone Gitary - 
Jerzy Skrzypczyk. Fot. Donat Brykczyński

Jesteśmy dumni, że od wielu lat pan Krzysztof Dzikowski mieszka w Aninie! A oto rozmowa, jaką przeprowadziliśmy z panem Krzysztofem:


Początki były nietypowe, w nagrodę za niepoprawny politycznie wiersz, został Pan relegowany z Politechniki Warszawskiej. 

Jeden z wykładowców podczas zajęć zobaczył trójkolorową kokardkę, którą miałem przypięta do marynarki i zapytał mnie przy całej auli, co ma ona oznaczać?
- Dziwie się, że Pan nie wie, są to barwy flagi węgierskiej – odpowiedziałem.
- Ale dlaczego akurat Węgry ? – zapytał.
Odparłem – na znak solidarności z narodem węgierskim walczącym o swoje prawa.
- I w związku z tym krążą po uczelni Pana wierszyki tak?
- Tak - odpowiedziałem.
Mój siedzący obok kolega z tej samej grupy szepnął do mnie: 
- Możesz za to wylecieć.
- Nie tak prędko - powiedziałem. 

Dwa, trzy tygodnie po tym zdarzeniu, gdy zdawałem chemię u innego profesora, przepytywała mnie jego asystentka w jego obecności i co chwila patrzyła pytająco na profesora i pokazywała na palcach czwórkę, potem trojkę, profesor ciągle kręcił głową na nie i oblałem ten egzamin. 
W rozmowie z ówczesnym prodziekanem, gdy opowiedziałem o tym wydarzeniu odpowiedział: 
- Musi Pan walczyć, będę wyznaczać egzamin poprawkowy. 
Egzamin poprawkowy nie został jednak wyznaczony a prodziekan oświadczył mi, że pospieszył się z zachęcaniem mnie do walki, i że decyzja w mojej sprawie jest niestety negatywna, gdyż wykazuję zupełnie inne zainteresowania niż nauka na Politechnice Warszawskiej. Mój zmartwiony ojciec, który wykładał również na Politechnice, tyle że łódzkiej, udał się jeszcze na rozmowę do władz uczelni, gdzie nic nie wskórał i skomentował to wydarzenie tak: Z tym psiarstwem nigdy się już nie wygra.

Ten debiut jednak nie zniechęcił Pana  do pisania.

Nie, związałem się z teatrem dramatycznym Politechniki Warszawskiej mimo, że nie byłem już studentem, gdzie występowałem jako aktor, a następnie z kabaretem Stodoła, gdzie zacząłem  pisanie tekstów.

Uprawia Pan bardzo różne formy od scenariusza filmowego, po musical i kabaret. Która z nich jest Panu najbliższa?

Najbliższa jest mi piosenka, ze względu na ogromną siłę oddziaływania za pośrednictwem mediów. Do kabaretu pisze mi się bardzo przyjemnie, pod warunkiem, że jestem z nim związany, znam ludzi, którzy w nim występują i ich poczucie humoru.

Jak pracuje autor tekstów piosenek? Czy pisał Pan teksty do muzyki, czy też do Pańskich tekstów komponowano muzykę? W czym upatruje Pan największą trudność?

Przeważnie piszę do muzyki. Jest to dosyć trudne, ale przynajmniej wiem, do czego piszę, nie ma już tej niepewności, że muzyka do mojego tekstu może nie wyjść. Wyjątkiem jest Mały Książę, kiedy najpierw powstał tekst, a potem muzyka. Kiedy piszę do muzyki jestem ograniczony frazą, przeważnie krótka, rymami jednosylabowymi typu: brał - miał i pisząc nie mogę tak naprawdę rozwinąć swoich myśli, czyli skrzydeł, ale piosenka to przecież mała forma literacka.

Proszę opowiedzieć o jakimś szczególnym przypadku powstania popularnego tekstu piosenki.

Trzecia miłość żagle – piosenka powstała, kiedy żegnałem się ze swoja łodzią, która przeciekała,  leżała porzucona i niszczała samotnie na brzegu.

Czy wie Pan, że w Aninie wiele osób tworzy poezję, a Anin nosi dumne miano osiedla poetów?  Jakich rad udzieliłby pan osobom, które tworzą poezję?

Anin jest szczególnym miejscem dla poetów, kocham zwłaszcza anińskie sosny, poświeciłem im kiedyś nawet wiersz. A poetom anińskim radzę piszcie, piszcie, piszcie...

Czy spaceruje Pan czasem po Aninie? Które miejsca lubi Pan szczególnie?

Spacerowałem po Aninie ze swoim nieżyjącym już ukochanym psem, teraz chodzę samotnie do lasu, począwszy od Górki Delmacha. Lubie też przejść się po Starym Aninie, ze względu na szczególny urok dawnej drewnianej architektury.

Jakie jest Pana najdawniejsze anińskie wspomnienie?

Kiedy przyjechałem tutaj na spacer ze swoim małym synkiem pomyślałem, że muszę tu zamieszkać. Zapytałem Panią w kiosku, czy jest tu coś na sprzedaż, wskazała dom niemalże naprzeciwko. Za trzy miesiące był mój.

Fantastyczna historia! Dziękujemy bardzo i życzymy Panu wielu jeszcze lat twórczych zmagań ku radości nas, czytelników i słuchaczy!


mga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz