środa, 15 stycznia 2014

Czy Polska potrzebuje energii atomowej? - wywiad ze Stanisławem Latkiem

Dr Stanisław Latek - absolwent Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, doradca prezesa i rzecznik prasowy Państwowej Agencji Atomistyki, redaktor naczelny kwartalnika Postępy Techniki Jądrowej, odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, przyjaciel aninian i Anina, styczniowy gość Oddziału Anin TPW - odpowiada na nasze pytania.



Dr Stanisław Latek. Zdjęcie ze strony: www.ecomanager.pl

MGA: Co statystyczny Polak wie o atomie?
Stanisław Latek: Niestety, niewiele.  Według najnowszego sondażu SMG/KRC, 51 proc. ankietowanych jest za lub raczej za budową elektrowni jądrowej, ale  aż blisko 60 proc. respondentów ocenia swoją wiedzę na temat energetyki jądrowej zaledwie jako dostateczną lub niżej, a tylko nieco ponad jedna trzecia Polaków deklaruje znajomość zasad działania elektrowni jądrowej. Zapewne to jest powodem, że mimo coraz powszechniejszego wykorzystania energii jądrowej we współczesnym świecie, zagadnienia związane z energetyką jądrową wciąż budzą wiele kontrowersji i kojarzone są głównie z awarią w Czarnobylu.
Polacy są jednak skłonni to zmienić - zdecydowana większość uważa, że konieczna jest rzetelna kampania informacyjna dotycząca energetyki jądrowej. Zainteresowanie budzi przede wszystkim  opłacalność energetyki jądrowej, kwestie związane ze składowaniem odpadów, a także wpływ elektrowni na środowisko naturalne oraz zdrowie i życie ludzi.
Próby zorganizowania kampanii edukacyjno-informacyjnej są oczywiście podejmowane. Ministerstwo Gospodarki zorganizowało kampanię „Poznaj atom. Porozmawiajmy o Polsce z energią.” Powstało kilka portali internetowych: 
Wiele informacji można też znaleźć na stronach Państwowej Agencji Atomistyki oraz instytutów jądrowych: Narodowego Centrum Badań Jądrowych, ICHTJ, IFJ, CLOR.
Prowadząc akcje szkoleniowo-informacyjne należy pamiętać o kilku zasadach:
· Nie pokona się obaw społecznych, jeśli społeczeństwo nie będzie rozumieć istoty energii jądrowej i prawdziwego zakresu zagrożeń.
  Edukacja społeczeństwa powinna zacząć się od „edukatorów”, którzy powinni przygotować materiały szkoleniowe, w tym programy nauczania w szkołach, i zacząć szkolić nauczycieli i potem inne grupy społeczne.
 Działalność szkoleniowa nie powinna mieć charakteru „promocji” energetyki jądrowej, a zwłaszcza o charakterze demagogicznym.
 Niezbędne jest pozyskanie do szkolenia specjalistów z doświadczeniem w dziedzinie energetyki jądrowej z krajów eksploatujących EJ.



Konferencja prasowa, w Państwowej Agencji Atomistyki, którą prowadzi dr Stanisław Latek. 
Fot. ze strony: www.paa.gov.pl

MGA: Czy przy zasobach węgla i świeżo odkrytych złożach gazu łupkowego, a także rozwijaniu niekonwencjonalnych źródeł energii, Polsce jest potrzebna energia atomowa?

S.L.: Specjaliści wyliczyli, że 55 % wszystkich polskich elektrowni pracuje już ponad 30 lat. Kolejne przepracowały od 26 do 30 lat. Przewiduje się, że z zainstalowanych obecnie w polskich elektrowniach 33,5 GWe mocy do 2020 r. zostanie wyłączonych 6 GWe oraz kolejnych 6 GWe do 2030 r. – razem 36% mocy zainstalowanej. Czym zastąpimy wyłączone bloki? OZE (Odnawialne źródła energii) nawet przy dopłatach państwa nie zlikwidują deficytu. Nowe elektrownie węglowe nie będą budowane, bo produkują CO2, którego emisję należy ograniczać. Gaz łupkowy? Okazuje się, że jest jeszcze wiele problemów technicznych do rozwiązania. Unia Europejska niezbyt chętnie patrzy na tę formę  energii, a  w dodatku pojawiają się protesty ludności mieszkającej na terenach zasobnych w gaz łupkowy. Właśnie elektrownie jądrowe mogą częściowo uzupełnić ubytki spowodowane wyłączeniami starych elektrowni węglowych. Według analizy przeprowadzonej przez Komisję Europejską i opublikowanej w raporcie: 'EU Energy, Transport and GHG Emissions: Trends to 2050, EU Reference Scenario 2013' elektrownie jądrowe będą jednym z najważniejszych źródeł energii w UE. Jeden z fragmentów raportu dotyczy Polski - otóż autorzy raportu przewidują, że moc elektrowni jądrowych w Polsce w 2040 roku wyniesie 9600 MWe, a więc oczekują, że po zbudowaniu elektrowni jądrowych o mocy 6000 MWe do 2035 roku Polska będzie nadal rozwijała energetykę jądrową. Wiarygodne prognozy Agencji Rynku Energii S.A. przewidują z kolei, że polski tzw. mix energetyczny w roku 2030 będzie następujący: energia z węgla kamiennego i brunatnego - 59 % (obecnie - 84%), OZE -19%, gaz ziemny  - 9%, energia jądrowa – 12%, olej opałowy - 1%.      


Prezydent Bronisław Komorowski odznacza dr. Stanisława Latka Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Fot. ze strony: www.ichtj.waw.pl        
MGA: Czy jest szansa na uzyskanie zgody społecznej na tego typu inwestycję? Po Czarnobylu i Fukushimie nie można chyba mówić o całkowitym bezpieczeństwie tego typu energii?
S.L.: Obecnie w państwach demokratycznych nie jest możliwa budowa elektrowni jądrowej (zresztą także każdej innej wielkiej inwestycji) bez akceptacji społecznej. Także w Polsce warunkiem rozwoju energetyki jądrowej  jest przyzwolenie społeczne, zwłaszcza społeczności lokalnej. Obecnie nieco więcej  niż połowa Polaków akceptuje budowę EJ w naszym kraju. Na Pomorzu, gdzie pierwsza polska EJ ma być zlokalizowana stopień akceptacji jest jeszcze wyższy.
Co do bezpieczeństwa, to warto podkreślić, że nigdzie na świecie nie ma całkowicie bezpiecznej i nieszkodliwej technologii. Jeździmy samochodami, choć przecież zdarzają się wypadki - i to dość często.
W przeciwieństwie do awarii w Czarnobylu, czy Three Mile Island przyczyną awarii w Fukushimie nie był człowiek, czy technologia, lecz anormalne wydarzenie zewnętrzne. Należy podkreślić, że siła wstrząsu sejsmicznego i wysokość fali tsunami, która uderzyła w japońskie wybrzeże były znacznie wyższe niż założono w projekcie budowy reaktorów elektrowni Fukushima.
Fukushima jest dowodem na to, że we współczesnym świecie mogą się zdarzać sytuacje i związane z nimi zagrożenia, których wcześniej nie uwzględnialiśmy. W wielkiej społecznej debacie o energetyce jądrowej trzeba uczciwie ocenić i porównać zarówno niewątpliwe zalety energetyki jądrowej jak i ryzyka z nią związane.
Należy podkreślić, że Polska, w przeciwieństwie do Japonii, jest krajem wolnym od zagrożeń o charakterze sejsmicznym. Przy budowie pierwszej polskiej elektrowni jądrowej zastosowana będzie - bez względu na wybór dostawcy - nowa generacja reaktorów III lub III+. Różnią się one zasadniczo od eksploatowanych już od ok. 40 lat w Fukushimie reaktorów II generacji. Nowe typy reaktorów wyposażone są w tzw. pasywne systemy bezpieczeństwa, które w przypadku awarii nie potrzebują zasilania w energię elektryczną, gdyż większość procesów koniecznych do wyłączenia reaktora i schłodzenia rdzenia odbywa się z wykorzystaniem naturalnych zjawisk przyrody takich jak grawitacja, konwekcja naturalna czy różnice ciśnień. Gdyby reaktory elektrowni Fukushima I zostały zaprojektowane według obowiązujących dziś standardów, do obserwowanych tam awarii najprawdopodobniej w ogóle by nie doszło.
Co więcej: po awarii w Fukushimie spowodowanej 11 marca 2011 roku przez podwójną katastrofę naturalną, czyli trzęsienie ziemi i tsunami Rada Europejska zażądała by we wszystkich elektrowniach jądrowych w UE przeprowadzono kompleksowe analizy skutków możliwych maksymalnych zagrożeń powodowanych przez zjawiska naturalne. By wykluczyć ponowne wystąpienie awarii ze stopieniem rdzenia jak w EJ Fukushima, w UE przeprowadzono akcję „stress testów” , czyli próby wytrzymałości elektrowni w warunkach skrajnych zagrożeń. Zagrożenia te obejmują:
Trzęsienie ziemi, większe niż możliwe na danym terenie
Powódź ( w tym tsunami, rozerwanie tamy itd.)
Utratę zasilania elektrycznego
Utratę układu odbioru ciepła z elektrowni
Zbadanie odporności elektrowni na ciężką awarię ze stopieniem rdzenia.

Operatorzy elektrowni  zostali zobowiązani do wyciągnięcia wniosków z tych stress testów pod groźbą niedopuszczenia reaktorów do eksploatacji.

Jeżeli o tych sprawach będziemy mówić społeczeństwu, jeżeli realizację polskiego Programu Energetyki Jądrowej poprzedzi szeroka kampania edukacyjno-informacyjna, cykl wysłuchań/debat publicznych - to jest szansa na uzyskanie zgody  większości Polaków na rozwój energetyki jądrowej w Polsce.

Fot. ze strony: www.ptj.waw.pl


MGA: Czy Państwowa Agencja Atomistyki posiada wyliczenia, które porównywałyby koszt energii pozyskiwanej z elektrowni atomowej i tej z węgla?
S.L.: Najpierw wyjaśnienie: Państwowa Agencja Atomistyki jest kompetentnym urzędem dozoru jądrowego, którego praca jest uznawana przez obywateli za niezbędną dla zapewnienia bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej. Państwowa Agencja Atomistyki, poprzez swoje działania regulacyjne i nadzorcze, dąży do zapewnienia, by działalność mogąca powodować narażenie na promieniowanie jonizujące była prowadzona w sposób bezpieczny dla pracowników i społeczeństwa.
Swoje zadania PAA realizuje poprzez:
  • sprawowanie państwowego dozoru działalności mogących powodować narażenie na promieniowanie jonizujące;
  • systematyczną ocenę sytuacji radiacyjnej kraju;
  • podejmowanie odpowiednich działań w przypadku powstania zdarzeń radiacyjnych;
  • współpracę w celu wypełniania zobowiązań Polski w zakresie bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej wynikających z traktatów, konwencji oraz umów międzynarodowych.
Kwestie programu jądrowego, aspekty ekonomiczne i inwestycyjne budowy EJ w Polsce nie należą do kompetencji PAA.
Oczywiście istnieją w Polsce i na świecie kompetentne instytucje, które oceniają i porównują ceny energii pochodzącej z różnych źródeł.
Wnikliwym Czytelnikom przedstawiam wyniki obliczeń wykonanych przez cytowaną już firmę ARE .Są to tzw. uśrednione jednostkowe koszty wytwarzania energii elektrycznej w źródłach przewidzianych do uruchomienia w 2025 r., przy założeniu, że podatek za emisję dwutlenku węgla wynosić  będzie 33 euro za tonę.
Otóż te koszty w euro za MWh wyniosą w 2025 roku odpowiednio:
·         dla węgla kamiennego: 89.7
·         dla węgla brunatnego: 87.8
·         dla gazu ziemnego: 123.1
·         dla atomu: 64.4
Na koszty te składają się koszty paliwa, koszty inwestycyjne, koszty emisji CO2 i inne.


Zdjęcie ze strony: www.nuclear.pl

MGA:  A może moglibyśmy kupować energię od sąsiadów? Na przykład z Czech?
S.L.:W zasadzie jest to możliwe. Włochy nie rozwijają energetyki jądrowej, tylko importują energię z Francji. Podobnie Austria. Ale import energii nie zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Wymaga posiadania odpowiednich sieci przesyłowych, a także osłabia bezpieczeństwo energetyczne - poprzez uzależnienie od importu. No i oczywiście wpływa na ceny energii w kraju - importującym energię.
Własne źródło energii jest lepszym rozwiązaniem. Zdaniem zwolenników energetyki jądrowej ma ona m.in. następujące zalety:
·  brak emisji gazów cieplarnianych
•  bardzo niski udział paliwa w kosztach produkcji energii (ok. 10%), a w konsekwencji brak podatności na wahania cen paliw
• możliwość magazynowania paliwa na wiele lat pracy elektrowni
• bardzo długi okres eksploatacji (min. 60 lat)
• bardzo duży potencjał tworzenia miejsc pracy w Polsce
• wdrożenie nowych rygorystycznych standardów bezpieczeństwa w polskim  przemyśle
•  rozwój nauki i technologii jądrowych
·  rozwój nowych technologii i branż
• odpady promieniotwórcze są zabezpieczane i unieszkodliwiane, a koszty gospodarki odpadami są uwzględnione w kosztach wytwarzania energii
• najniższe koszty wytwarzania energii elektrycznej
• możliwość jednoczesnej produkcji energii elektrycznej i ciepła.

Może dzięki podanym powyżej zaletom Czechy rozwinęły i nadal rozwijają energetykę jądrową?

MGA: Czy fizyka, która wciąż się rozwija nie ukrywa dla nas jakiegoś nowego rodzaju przyszłej energii, na przykład z wodoru?
S.L.:Raczej nie ukrywa. Technologie wodorowe są znane. Problem polega na ich praktycznym wdrożeniu. Najważniejszym obecnie przedsięwzięciem jest ITER, czyli Międzynarodowy Eksperymentalny Reaktor Termojądrowy. Ten niezwykle nowoczesny kompleks znajduje się we Francji, w Cadarache, a powstał z inicjatywy Unii Europejskiej oraz Indii, Japonii, Chin, Rosji, Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Zgodnie z planem, pierwsza rekcja fuzji zostanie w nim przeprowadzona dopiero w 2019 roku. Ma jednak przed sobą niezwykle ważne zadanie - przekonać świat do nowego źródła energii, pokazując, że jest ono czyste i całkowicie bezpieczne.
Podczas fuzji jąder deuteru i trytu powstaje cząstka alfa - jądro helu, która swoją energię (wyrażaną w megaelektronowoltach) przekazuje do plazmy. Powstaje również szczególnie interesujący nas neutron, którego energia zostaje przekazana na specjalną powłokę litową, otaczającą komorę reakcyjną. Ostatecznie zostaje ona uwolniona w postaci ciepła, które podgrzewa płyn napędzający turbinę. Dopiero ta ostatnia produkuje energię elektryczną.
Sama technologia nie jest dla naukowców większym problemem. Wyzwanie stanowi proces otrzymywania plazmy. Chodzi o to, aby utrzymać ekstremalnie gorące skupisko cząstek w ograniczonej objętości, dopóki znaczna część jąder nie połączy się. Konieczne jest zatem utrzymywanie odpowiedniej energii - ta wydzielana musi przewyższać wytracaną.
Badania prowadzone przez ITER pozwolą oszacować opłacalność technologii, ale dane pojawią się dopiero po serii testów, które rozpoczną się nie wcześniej niż w 2019 roku. Naukowcy szacują, że na konkretne wyliczenia poczekamy jeszcze 16-17 lat. Warto jednak uzbroić się w cierpliwość, bo w pełni opanowane, opisane zjawisko powinno dostarczyć mnóstwo czystej i niekończącej się energii. Surowce do jej produkcji są w końcu izotopami wodoru, a tego pierwiastka mamy na Ziemi pod dostatkiem.
Inżynierowie z ITER studzą jednak wszelki entuzjazm. Od pierwszego reaktora, mogącego zasilać miasta, dzielą nas nie tylko lata badań, ale również inwestycje rzędu 80 mld dol. Przy obecnym poziomie finansowania taki obiekt powstanie za 40 lat.
Jest jeszcze jedna ciekawa technologia, o której warto wspomnieć: synergia węglowo-jądrowa w której wodór też odgrywa istotną rolę. W największym skrócie polega ona na  zastosowania reaktorów wysokotemperaturowych (typu VHTR) jako źródła energii zarówno elektrycznej jak i cieplnej, wykorzystywanej w przemyśle m. in. do produkcji wodoru, który następnie może być użyty do  przeróbki węgla na paliwa płynne i gazowe, wytwarzanie i syntezę nawozów sztucznych itp.
MGA: Bardzo dziękuję za tak interesujące i wyczerpujące odpowiedzi!

* * *

Oddział Anin TPW jest zaszczycony faktem, że dr Stanisław Latek wyraził zgodę na uczestnictwo w naszym cyklu" "Ludzie Wawra. Ludzie nauki". Skorzystajcie z niecodziennej okazji i weźcie udział w tym spotkaniu! Zapraszamy! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz