niedziela, 2 listopada 2014

Maciek Adamczyk - Kolej na Wawer

- Maciek, udało mi się zdobyć dla was jeszcze dwa bilety na przejazd zabytkowym pociągiem z okazji otwarcia Wawerskiego Centrum Kultury! – krzyknęła Mama już od progu. Sposób, w jaki to powiedziała wskazywał, że była z siebie bardzo dumna.
Dzięki temu jednemu zdaniu dowiedziałem się, że jeszcze istnieją sprawne lokomotywy parowe, że jest coś takiego jak Wawerskie Centrum Kultury, oraz jakie mam plany na niedzielne popołudnie. Sposób w jaki to powiedziała pozwalał na tylko jedną poprawną reakcję. – O, ale super. Dzięki mamo!

W niedzielę, 26 października 2014 roku o godzinie 13:45, wraz z moją piękną dziewczyną Sarą, weszliśmy na peron w Falenicy. O 13:46 pomyślałem: 
– Dzieci, blee! 

Na peronie aż roiło się od dzieciaków nerwowo rozglądających się w poszukiwaniu „starej ciuchci” i pałaszujących smakołyki przygotowane przez Stację Falenica. 
- Co ja tu robię? Jest niedzielne popołudnie, w telewizji aż roi się od piłki nożnej, a ja marznę na peronie czekając na…

Pociąg podczas postoju na stacji Warszawa Gdańska

Tę myśl przerwał doniosły pisk. Maszynista dawał znać, że zbliża się do stacji. Gdy tylko dojrzałem pierwsze kłęby dymu radośnie buchające z komina moje wewnętrzne dziecko dało o sobie znać. Nagle wszyscy przenieśliśmy się na dziki zachód. Kobiety miały włosy upięte w koki, suknie na drucianym stelażu i pełno koronek. Mężczyźni w kowbojskich kapeluszach, w butach z ostrogami, z rewolwerami u pasa. Napady rabunkowe, lassa i Indianie. Ech…

Mieliśmy miejsca w drugiej klasie. Naprzeciwko usiadł pięcioletni Adaś z rodzicami, który w przerwie między robieniem sobie selfie zadawał setki pytań. Jedno dotyczyło pójścia do przodu  celem spojrzenia na lokomotywę. Ku mojej uciesze prośba została rozpatrzona pozytywnie.

Wreszcie mogłem spokojnie się rozejrzeć. Na pierwszy rzut oka było dużo czyściej niż we współczesnych pociągach. Po drugie – ruszyliśmy punktualnie. Po trzecie – siedzenia. Profilowano je chyba pod kobiety z ogromnym stelażem, bo nie sposób się na nich wygodnie usadowić. W otwartym przedziale było szesnaście miejsc, dwie lampy, dwa wywietrzniki, cztery śmietniczki i zero miejsca na bagaż.


Sara na tle pociągu
Adaś wrócił. I stało się coś zaskakującego. Opowiadając mamie czego się dowiedział oznajmił, że lokomotywa z tenderem ważą ok 150 ton. Nie miałem pojęcia co to jest tender. Adaś wiedział. Gdyby to było finałowe pytanie w „Milionerach”, to bańkę, ku uciesze producentów zabawek i słodyczy, zgarnąłby pięcioletni Adaś! Nagle przestałem marudzić i zająłem się robieniem zdjęć.


Nasz pociąg nabiera wody na stacji Warszawa Gdańska

Spędziłem czas lepiej niż mogłem przypuszczać. Razem z Sarą bawiliśmy się przednio, widziałem ostatnią czynną lokomotywę parową i dowiedziałem się co to tender. 

Wawerskie Centrum Kultury uważam za otwarte!

PS. Tender – specjalny wagon do przewozu węgla i wody.

Maciek Adamczyk

1 komentarz:

  1. No proszę jaki talent! Nie tylko stand uper ale również pisarz znakomity gratuluję serdecznie Mamo i Maćku!
    j

    OdpowiedzUsuń