Warszawiacy kojarzą Muzeum
Literatury ze Starym Miastem, tymczasem niektórzy aninianie wiedzą, że ma ono
również swoją filię w Aninie. Od kiedy Muzeum Literatury gości przy Trawiastej?
To był proces trwający w czasie. Budynek przy Trawiastej 29
został nam przekazany przez Samorząd Województwa Mazowieckiego, ale wymagał
dość gruntownego remontu. Taki remont zaplanowaliśmy, przekonaliśmy też
Samorząd do naszych koncepcji, co wiązało się z przyznaniem nam środków
finansowych na to przedsięwzięcie, wreszcie – bardzo szybko, bo ledwie w pół
roku - przeprowadziliśmy niezbędne prace
i od stycznia 2012 roku budynek ten jest już niemal w pełni użytkowany przez
nasze Muzeum. „Niemal w pełni”, bo trzeba jeszcze dokupić trochę sprzętów i
specjalistycznego wyposażenia, a sytuacja finansowa mazowieckiego samorządu, o
czym dość powszechnie wiadomo, nie jest najlepsza, więc tymczasem nie możemy
liczyć na dalsze finansowe wsparcie z tej strony, a znów budżet Muzeum
Literatury też jest mocno napięty. Może lokalny samorząd dzielnicy zechciałby
wspomóc nasze wysiłki?
Jako Oddział Anin Towarzystwa Przyjaciół Warszawy, będziemy starali się pośredniczyć w tej sprawie.
Czy wie Pan może, co wcześniej mieściło się w zajmowanym obecnie przez
muzeum budynku?
Słyszałem, że ostatnio była to placówka rehabilitacyjna;
niemal w każdym pomieszczeniu przed remontem były zamontowane umywalki…
Choć nie jestem rodowitą aninianką, czuję się w obowiązku uzupełnić
Pana wiedzę. Ten budynek to w naszym slangu „szpitalik”. Znajdowała się tu
bowiem przed długie lata porodówka. Wielu aninian przyszło tu właśnie na świat!
Jakie są plany związane z tą placówką?
Główna jej funkcja – to magazyny dla naszych zbiorów.
Siedziba Muzeum Literatury przy Rynku Starego Miasta sama wymaga gruntownego
remontu; mamy nadzieję, że mniej więcej za dwa lata uda nam się z przebudową i
renowacją wystartować. Wtedy właśnie na Trawiastą „ewakuujemy” część naszych
zbiorów – na czas przebudowy. A remont też zajmie kilka lat.
Poza tym na Trawiastej mieści się nasza pracownia
konserwatorska, którą zamierzamy sukcesywnie rozbudowywać i wzbogacać o kolejne
sprzęty.
Pomyśleliśmy również o tym, by budynek ten służył – w miarę
możliwości – lokalnej społeczności. Jest już gotowa czytelnia, która również
może służyć jako miejsce spotkań: wieczorków autorskich, odczytów, wykładów.
To dla nas doskonała wiadomość! Czy możemy też mieć nadzieję na otwarcie dla zwiedzających słynnego
gabinetu Wańkowicza, który podobno trafił do Anina?
Gabinet wciąż rekonstruujemy w miarę naszych skromnych
środków. Docelowo ma on służyć odwiedzającym. Planujemy przyjmowanie grup
zwiedzających, a także udostępnianie go tym, którzy przyjdą – indywidualnie
bądź zbiorowo – skorzystać z czytelni.
Nie wszyscy wiedzą, że poza sprawowaną funkcją, jest Pan również
wykładowcą, pisarzem, a przede wszystkim poetą. Jesteśmy szczególnie wdzięczni
za to, że podarował Pan wychodzącemu w Aninie lokalnemu pismu Między Nami
Aninianinami trzy swoje niedrukowane wiersze. Może warto je w tym miejscu
przypomnieć:
Za mało, za krótko
Zawsze tak. Wszystko, czego nie zdążyło się powiedzieć.
Spojrzenia, które nie zaistniały (a powinny). I już za późno.
Nagle, nagle. W miejsce obecności - pustka. Jeszcze tylko
powietrze lekko wibruje pamięcią ruchu. Ktoś przeszedł z
pokoju do kuchni, lecz już go tu nie ma. Jeszcze zanikające
ciepło ciała, jeszcze wspomnienie rozmowy. Coś było, rodziło
się: pomału, mozolnie - ale już zanikło. Samotny pokój na
parterze, tuż przy łazience. I martwy prysznic, tak dotąd
raźnie brzęczący każdegow ieczoru. Co trwało, już się
skończyło.
Za oknem taras w śniegu i ogród. Nikogo nigdzie nie ma.
Siedzimy w milczeniu, patrząc tępo w ekran telewizora.
Czasu zawsze za mało, za krótkie dni. Stracone niepotrzebnie
minuty. Za dużo ciszy. Tak nie miało być, ale tak jest. Jest
próżnia. Pustka kiedyś miała nadejść - wiedzieliśmy o tym
od początku. Ale nie liczyliśmy, ze tak szybko. I że będzie jak
cios nożem pod żebra. Nie śmiertelny, jednak pozostawiający
niezagojoną ranę.
Ach miłość (quasi centon)
Dla Kasi
Ach miłość Ta która dźwiga i powala trony
Ta która nie zazdrości Nie szuka swego
Pozwala wykraczać poza siebie Ona Królowa
mówiąca Jego Wysokość naszemu życiu że
nie jest najważniejsze Potężna jak tsunami
i straszniejsza niż najgroźniejsza armia
Rozsadzająca tamy na rzekach Przekraczająca
góry z dzikim okrzykiem Nie zważająca na nikogo
i na nic Ach ona Księżniczka z bajek Mieszkanka
moich niespokojnych snów Ach miłość Aldehyd
Kwas Zasada Śmierdząca potem kochanków
Pachnąca trawą pól pierwszego spełnienia
Snująca nić jak jedwabnik Kuta ze złota Z paska
platyny Przekleństwo poetów Błogosławieństwo
młodosci Czego z sobą nie niesie Kogo oszczędza
Ach miłość Ten wir Ta zapadnia Ta zguba Ta trampolina
Ten szczyt z którego rzucić się albo spojrzeć w czeluść
Ta nić która wciąż się przędzie Choć nożyce gotowe
Niepołączeni
Daleko od siebie Lecz jedno o drugim pamięta
Ślemy sobie
esemesy pełne uśmiechniętych buziek Życzymy
miłego dnia
Tu gdzie jestem jezioro przegląda się w niebie
Biały gołąb
przysiadł na gałęzi sosny Zaraz zmierzch Ludzie
zapalają światła
Nie wiesz że siedzę teraz sam w ogrodzie Nie
wiesz że czekam
na gwiazdy wieczoru Tam gdzie jesteś inne
zajmują cię sprawy
Nie dosięgnę oczami twoich krajobrazów Ale
widzę że znam twe
miejsca Rozpoznają gwiazdy Świecą mi na
pociechę Stróżują uparcie
Jedną wybrałem dla ciebie Kiedy cie tu nie ma
ona ze mną żegluje
przez godziny smutku Aż ją wschodzący księżyc
utopi w swym blasku
Nieprzekraczalne nie da się przeskoczyć Żadne
mosty nie złączą naszych
mglistych brzegów Jesteśmy jak słowiki z różnych
kontynentów
* * *
W dniu 12 listopada o godzinie 17:00 będziemy mieli zaszczyt gościć dyrektora Jarosława Klejnockiego w progach
naszej biblioteki przy Trawiastej 10. Bardzo dziękujemy za przyjęcie
zaproszenia i namawiamy Was gorąco do wzięcia udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu!
mga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz