sobota, 31 sierpnia 2013

Szkółka pana Józefa

Wielu z nas ma przy swoich domach ogrody, niewielu wie, że przy ulicy Ukośnej pan Józef Jasionowski prowadzi w swoim ogrodzie szkółkę iglaków i innych roślin ogrodowych, w tym rukoli!



W tych białych doniczkach rośnie rukola!
Kto nie chciałby jej mieć w swoim ogrodzie? 

Jeśli ktoś z Was miałby ochotę obejrzeć i kupić rośliny od pana Józefa, może się pojawić przy Ukośnej i zbadać sprawę na miejscu.



 


 


 
Kto lubi iglaki, może wybierze piękny świerk?
 

 
Sosny czekają na swoje miejsce w Waszym ogrodzie.
 
 
 
Piękny okaz bergenii.
 

 
 
 
Pan Józef Jasionowski jest pasjonatem i widać, że ma rękę do roślin. Musi z nimi rozmawiać, bo mimo że stłoczone na niewielkiej powierzchni, rosną zdrowo i pięknie wyglądają.
 
mga
 
 

piątek, 30 sierpnia 2013

Anińskie placówki oświatowe i opiekuńczo-wychowawcze

Pierwszy września za pasem, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się naszym żłobkom, przedszkolom i szkołom. Mamy w Aninie jedną szkołę podstawową, to słynna "218" imienia Michała Kajki, szkoła z bardzo dobrą renomą!

 
Przy Alpejskiej 16 mamy Zespół Szkół Nr 114, który grupuje Gimnazjum z Oddziałami Integracyjnymi i Oddziałami Dwujęzycznymi im. Księdza Jana Twardowskiego oraz Liceum Ogółnokształcące im. Henryka Jankowskiego "Kuby". http://www.zs114.edu.pl/
 

 


Przy ulicy Zorzy 17 mieszczą się: Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii "Kąt", LXXXV Liceum Ogólnokształcące oraz 138 Gimnazjum Publiczne.
 

 
Mamy też w Aninie kilka przedszkoli. Przy Odrodzenia  12a znajduje się Przedszkole Dzieci Świata - Świat Dzieci.


 
Przy Rzeźbiarskiej 28 znajduje się Przedszkole Pod Poziomką.  http://www.podpoziomka.pl/kontakt.html
 

 
 
Na osiedlu IBJ znajduje się Przedszkole Publiczne.


 
 
Przy Stradomskiej 12 a działa Przedszkole Ciuchcia Puch Puch.

 
Przy VII Poprzecznej znajduje się Przedszkole Sióstr Prezentek.

 
I ostatnia placówka, Przedszkole Ala Ma Kota przy Wygodnej.

 
W przedszkolu nie widać jednak dzieci, zdaje się trwa tu remont.
Wszystkim dzieciom, rodzicom oraz nauczycielom życzymy udanego roku szkolnego 2013/2014!
 
mga
 

środa, 28 sierpnia 2013

Lato z Eleganzą i tajemniczy ogród nad Borowikiem

Między 14 a 18 Aninianie mieli dziś okazję uczestniczyć w "Lecie z Eleganzą". Był to zorganizowany przez WSS Społem Praga Południe niewielki piknik, podczas którego dwa sklepy, to jest spożywczy, znajdujący się na parterze i odzieżowo-kosmetyczny zajmujący piętro, próbowały przedstawić klientom swą ofertę.
Atutem Borowika jest parking, na którym można tego typu przedsięwzięcia urządzić. Nie zajmuje się wtedy chodnika i jest się dobrze widzianym z ulicy. Kiermasz był nagłośniony, a prowadziła go pani Ewa ze stoiska kosmetycznego.


 
 
Do degustacji przeznaczono soki Horteksu, lody, można też było spróbować potraw z grilla.
 

 
Nie zabrakło nawet muzyki na żywo oraz przyśpiewek ludowych. Te serwował zespół muzyczny "Morsy z Podkarpacia".
 

 
 
O tym, jak dużą wagę przywiązują do obecności w Aninie prezesi obu firm handlujących w Borowiku, czyli WSS Społem Praga Południe - Bogusław Różycki oraz Hali Banacha - Józef Idzikowski, świadczy ich przybycie na piknik.
 
Na pytanie o ewentualną dalszą współpracę z Aninem i jego mieszkańcami, w tym Oddziałem Anin, obaj panowie odpowiadają twierdząco, a ich entuzjazm nie wydaje się udawany. Prezes Bogusław Różycki pokazuje nam na koniec tajemniczy ogród na dachu Borowika.
 

 

 
Niestety, przy płytkim podłożu i panujących podczas tegorocznego lata upałach, niemal wszystkie rośliny uschły, utrzymały się tylko te chronione przez ścianę od południa...
 

 
 
Zastanawiamy się, jaka będzie przyszłość tego niewidocznego i nie oglądanego przez nikogo poza ptakami ogrodu?
 
 
mga
 

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozmowa z właścicielem Gospody „Do syta” – Jarosławem Bujnowskim.


Gospodę „Do syta”  zna chyba każdy mieszkaniec Anina, przy V Poprzecznej 6 restauracja istnieje  bowiem nieprzerwanie  od 1957 roku, początkowo jako jadłodajnia kategorii IV „Maleńka”, od 1998 roku pod obecną nazwą i z nowym  kierownictwem. Parkujące codziennie obok Gospody auta, świadczą o jej niezmiennej popularności wśród konsumentów.  Tu wciąż można dobrze zjeść!
 
 
Dziś w karcie mamy nie byle jakie rarytasy: soljankę, rosyjską zupę rybną i gęś w sosie śliwkowym.
Jest godzina 17:30, sobota, na ogródku przylegającym do Gospody, goście kończą posiłek.


 Ogródek ten, zawsze efektownie przystrojony świeżymi kwiatami, został dostrzeżony w XXIV edycji konkursu „Warszawa w kwiatach" (2007), a Gospodę zaliczono do wyróżniających się warszawskich firm i uhonorowano dyplomem z podpisem pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz.

„Pragnąłem zostać leśnikiem - mówi Jarosław Bujnowski – ale w Warszawie nie ma lasów. W 1984 roku ukończyłem szkołę gastronomiczną przy Poznańskiej, w 1996 ożeniłem się, zaś dwa lata później padła propozycja, abym objął tę rodzinną firmę.”
Pan Jarosław opowiada, że wżenił się w interes, ale jego małżonka pracowała tu jedynie 15 minut.


 
„I to był koniec współpracy. Zrobiliśmy  generalną zmianę wystroju, zwożąc rozmaite pamiątki. Tradycja zdecydowała, że nasze menu jest głównie  polskie, to standard. Jednak w poszczególne dni tygodnia oferujemy też dania kuchni regionalnych. W poniedziałek marokańskiej, we wtorek  amerykańskiej, we środę rosyjskiej, w czwartek hiszpańskiej, w piątek norweskiej, nazwy mamy proste, żeby klient wiedział, co dostanie na talerzu”.


 

Gdyby ktoś zastanawiał się, jakie danie norweskie zamówić, menu podpowiada placki ziemniaczane z łososiem  i sosem koperkowym.
Kiedy pytam o modne nowinki, jak choćby dania wegetariańskie, czy z obniżonym poziomem kalorii, Jarosław Bujnowski lekko się uśmiecha i wygląda przez okno.
„Co my tam mamy na stołach? – wstaje i idzie po karteczki, na których wypisano zamówienia. Po chwili wraca. – „Sztuka mięsa z sosem chrzanowym i buraczkami, druga pani je polędwicę na plackach ziemniaczanych w sosie podgrzybkowym. Nie są to dania niskokaloryczne...”
Ale brzmi tak pysznie, że od razu czuję głód.

 
„Oczywiście na życzenie klienta możemy mięso ugotować, zrobić lekką sałatę. Odnoszę jednak wrażenie, że konsumenci więcej mówią o walce z kaloriami, niż rzeczywiście wprowadzają ją w życie.  Ale gdyby klient miał życzenie zjeść coś lekkiego, jesteśmy oczywiście gotowi, wystarczy poprosić. Co zrobić, kiedy oni tak lubią nasze sosy… ”
Popijam przez słomkę pyszną lemoniadę, specjalność zakładu. Nie dziwię się tym, kogo uwodzą serwowane tu potrawy.  Przeglądam menu, widzę też desery.
„Pieczemy własne ciasta, a dziś mamy arbuza z lodami, jednak porcje są tak duże, że rzadko kto ma jeszcze siłę na deser.”
Potwierdzają to konsumenci, wpisując na portalu www.gastronauci.pl takie oto komentarze:
Remedium na pustą lodówkę
Bywamy co jakiś czas, mamy już swoje ulubione dania, choć niektóre pozycje cyklicznie się zmieniają na sezonowe. Szczególnie polecamy pyszną wątróbkę, naleśniki ze szpinakiem (podawane z pełnymi liśćmi, nie zmielonymi na papkę w podsmażonym chrupiącym ciastem). Porcje są duże, za rozsądną cenę, po sytym obiedzie nigdy nie starcza już sił na deser.

Na uwagę zasługuje wystrój, gdzie wytrawne oko głodnego wypatrzy wiele ciekawych eksponatów - dla sportu proponuję poszukać miniaturowej figurki Napoleona.

Nie wszystkim osobom odpowiada sposób zamawiania - z wywieszonego menu wybieramy pozycje i zamawiamy przy barze, następnie kelner podaje dania do stołu, tam też płacimy.

Sugerujemy rezerwować w weekendy stolik - Gospoda zyskuje na popularności i w porze obiadowej możemy trafić na komplet
.

 

I kolejne opinie:

Klimatyczna knajpka z dobrą polską kuchnią

Byłem ostatnio w Gospodzie, ponieważ została mi polecona przez znajomych. Zjadłem pełny obiad. Śledzia w śmietanie, przepyszny żurek z jajkiem oraz placek zbójecki, którego z powodu wielkości porcji nie byłem w stanie dokończyć. Do tego domowy kompot. Wszystko było bardzo dobre, porcje zbyt duże, ale ceny dość przystępne, za wszystko zapłaciłem ok 50 zł. Bardzo miły pan kelner i muzyka z dawnych lat. Miejsce o specyficznym klimacie, który mi odpowiada. Na danie czekałem dość długo ale było warto. Polecam.


Na co dzień

Miejsce z historią w Aninie, najciekawiej jest w niedzielne popołudnia, kiedy przy jednym stoliku siedzi 4 pokolenia w rodzinie od niemowlaka do babci, tradycyjna kuchnia polska-domowa. Ciężko wyróżnić konkretne danie, całość jest na wysokim równym poziomie. Prywatnie szanuję sztukę mięsa w sosie chrzanowym i gęstą pomidorową z makaronem. Obsługa szybka, a żeby było jeszcze szybciej zamawiamy posiłki przy wejściu, przy kontuarze.
Rozsądne ceny.


 

W  restauracji odbywają się również przyjęcia. Ilu gości możecie przyjąć jednocześnie?
„Do 50 osób, dysponujemy też jednak salą na Zaciszu, gdzie możemy ugościć do 130 osób. Mówię czasami, że towarzyszymy naszym klientom od chrzcin do konsolacji.”
Elegancko udekorowany samochód dostawczy, który czasem widujemy na ulicach Anina, może dowieźć wykonane tu potrawy również na przyjęcie domowe.
„Dzieci mówią na nasz samochód „gospodowóz”. Tak, mamy szeroką ofertę cateringową, do sprawdzenia na naszej stronie internetowej: www. do-syta.pl, gdzie internauci znajdą też informacje o firmach, które zamawiały u nas obsługę cateringową.
Czy pamięta Pan jakieś zaskakujące  zamówienie?
„Muzeum Narodowe organizowało cykl wystaw, zamówiono u nas catering, kładąc nacisk nie na ilość, ale na jakość. W rezultacie, kiedy goście wychodzili z sal po zwiedzaniu, nic już nie było na stołach, ponieważ wszystko skonsumowała orkiestra...

 
Szerzy Pan dobrą nowinę kulinarną po całej Warszawie, obsługujecie przecież poza anińską Gospodą trzy kantyny, a ostatnio sieć powiększyła się o restaurację Lawenda-Jazz na Żoliborzu. Kierowanie kilkoma restauracjami to utrudnienie, czy ułatwienie dla restauratora.
„Zdecydowanie utrudnienie. Ale najgorsza w tym biznesie jest mitręga z władzami, urzędnikami, którzy szukają dziury w całym. Gdyby chodziło tylko o gotowanie i przyjmowanie gości! Większość czasu spędzam na załatwianiu różnych spraw w urzędach, pisaniu sprawozdań gusowskich i temu podobnych rzeczach”.


 
Jednym słowem sielanka…
„Jeśli ktoś marzy o biznesie gastronomicznym, bo mu się to wydaje łatwym sposobem na zarabianie, to mu powiem, żeby się rozpędził i uderzył głową w ścianę – Jarosław Bujnowski uśmiechając się kwaśno.   

Co dla Pana jest najważniejsze w kuchni?
Chyba organizacja.
 
A jakie jest Pana anińskie marzenie? - pytam na koniec.
„Tu mnie pani zastrzeliła! Ja chyba nie mam jakiegoś specjalnego marzenia. Mamy piękny nowy basen, nowego Borowika, do Otwocka mkną nowe SKM-ki, czego tu więcej chcieć?...”


 
 
Na pożegnanie z sympatyczny właściciel Gospody Do syta obdarowuje mnie syfonem wody sodowej i zapewnienia, że w każdy czwartek będę go mogła wymienić na pełny.
 ***
Gospoda Do syta, ul. V Poprzeczna 6
Czynna  codziennie od 10 do 21.


 
mga

piątek, 23 sierpnia 2013

Architektura Anina - świdermajery

Świdermajery, zwane również andriollówkami, to rodzaj pierwotnej drewnianej zabudowy Anina i linii owockiej. Urocze drewniaki, skrzyżowanie architektury rosyjskiej i szwajcarskiej doczekały się wielu opracowań i wystaw. Na płocie Biblioteki Wawerskiej przy Trawiastej 10 możecie obejrzeć poświęconą im wystawę fotograficzną.





Waszej uwadze polecam również książkę Roberta Lewandowskiego.



Tu link do strony poświęconej twórczości Michała Andriollego:   http://www.andriolli.pl

W Aninie z roku na rok mamy coraz mniej świdermajerów. Jednym z najpiękniej zachowanych jest tak zwana "Snitkówka" znajdująca się przy Trawiastej, róg VI Poprzecznej. Duży plus domu to otaczający go duży ogród, co daje pojęcie o tym, jak mieszkano w czasach, gdy metr kwadratowy ziemi w Aninie nie kosztował fortuny.



Bardzo zadbany, z nowym dachem i świeżą elewacją jest dom przy Rzeźbiarskiej blisko III Poprzecznej.


W podobnym stanie jest dom przy Hertza 3. Pytanie, czy to jeszcze świdermajer, czy po prostu dobrze utrzymany, drewniany dom?


Niewiele widać ponad płotem tego pięknego ogrodu, ale to chyba też świdermajer? Ulica Hertza między II a I Poprzeczną.


A to już na pewno klasyczny świdermajer, z piękną werandą! Właściciele domu przy I Poprzecznej zamierzają jeszcze odbudować balkon!


Bardzo ciekawie prezentuje się dom przy IV Poprzecznej. Widać ogromną troskę właścicieli o zachowanie urody budynku. To jedyny taki budynek w Aninie.



Po sąsiedzku, przy IV Poprzecznej, natrafiamy na jeszcze dwa świdermajery. Stoją naprzeciwko siebie między ulicami Marysińską i Trawiastą.







Przy Rzeźbiarskiej niedaleko stacji benzynowej stoi interesujący dom z dwiema bocznymi oficynami.



Przy V Poprzecznej róg Trawiastej, na dużej działce, znajdują się dwa domy typu świderamajer. Jeden z nich wydaje się niezamieszkały.






Dwa świdermajery dożywają swoich dni przy Trawiastej 36. Działka została w lipcu sprzedana przez Urząd Dzielnicy i z pewnością domy te zostaną zburzone pod nowe budownictwo. Wiadomość z ostatniej chwili - zostały zburzone w marcu 2014.







Jadąc ulicą Kajki, tuż za skrzyżowaniem z III Poprzeczną mijacie popadający w ruinę świdermajer, którego dach ktoś próbował nieudolnie łatać. W rezultacie dom stracił wiele z dawnego uroku.



Oto kolejna ruina: dom przy X Poprzecznej, tuż przy Kajki. Tu również nie widać już szans na ratunek...



I na koniec zamieszkały dom z ulicy Stradomskiej, który po przeciwnej stronie ulicy będzie miał niedługo nowoczesne bloki. Zabawny kontrast.



mga