poniedziałek, 9 lutego 2015

Waldemar Kostrzębski - Wspomnienia anińskie

Anin był zawsze nieodłącznie związany z moim dzieciństwem i młodością. Aczkolwiek urodziłem się i dorastałem w Marysinie Wawerskim, ale w Starym Aninie mieszkała moja babcia Kornelia, którą często odwiedzałem, w Nowym Aninie miałem kolegów, niekoniecznie ze szkolnej ławy, tu było mi najbliżej do kina „Wrzos”, a w wybrane niedziele chodziło się wraz z rodzicami i babcią do drewnianego kościółka na Rzeźbiarskiej, gdzie często z braku miejsca w środku, musiałem stać na dworze. 



Maj 1985, Waldemar Kostrzębski z synami i kuzynami przed sklepem przy ulicy Zambrowskiej.

Wszystkie wizyty i odwiedziny odbywały się oczywiście na piechotę, samochód był wtedy luksusem nieosiągalnym. Znałem tam wszystkie ulice i kamienie. W okresie dojrzewania zarówno Marysin Wawerski jak Anin przegrywały z Grochowem i Saską Kępą, gdzie bywałem częściej niż w domu. 



Maj 1985, Waldemar Kostrzębski z synem Michałem na spacerze. Ulica Kajki okolica Alpejskiej.

Dopiero w 1979 roku ponownie „odkryłem” Anin przeprowadzając się na ulicę Pazińskiego w związku z podjęciem pracy, najpierw w Szpitalu MZiOS (zwanego przez mieszkańców szpitalem rządowym) przy Alpejskiej, następnie w Instytucie Kardiologii. Mieszkałem i pracowałem dziesięć lat w Aninie, zawiązując przyjaźnie oraz serdeczne znajomości z jego mieszkańcami, szczególnie z mieszkańcami osiedla Spółdzielni Mieszkaniowej Anin, w kwadracie ulic Kajki, Zorzy, Axentowicza i IX Poprzecznej. 



Maj 1985, Waldemar Kostrzębski z synami Radomirem i Michałem obok kościoła 
Matki Bożej Królowej Polski w Aninie.

W 1989 roku wraz z żoną i dwoma synami wyjechałem na stałe do Niemiec (wtedy jeszcze Republiki Federalnej Niemiec) może nie tyle „za chlebem”, co w poszukiwaniu nowych celów i wyzwań. Od dwudziestu sześciu lat mieszkam w północno-zachodnich Niemczech, moi synowie są absolwentami niemieckich uniwersytetów, jednakże nigdy nie zapomniałem skąd pochodzę i gdzie są moje korzenie. 



Sierpień 1983, Halina Kostrzębska i Małgorzata Zduńczyk z dziećmi, w tle bloki przy Axentowicza.


Grudzień 1983, Halina Kostrzębska z synem Michałem, ulica Kajki, prawdopodobnie przystanek przy Odrodzenia.

Od kilku lat organizuję wraz z moją małżonką Haliną w Nadrenii Północnej Westfalii wieczory literacko-muzyczne, wieczory autorskie i spotkania z ciekawymi ludźmi, na które zapraszamy także artystów z Polski, na których prezentujemy polonijnych twórców, ich sztukę i artystyczny dorobek . Sam dużo piszę w obu językach ale najpiękniejsze wiersze miłosne potrafię napisać tylko w języku ojczystym. 


W marcu 2014 roku powołałem do życia autorski blog „Waldemar Kostrzębski-Poezja po godzinach”, na którym prezentuję moją poetycką twórczość i całą naszą działalność na rzecz Polonii w Niemczech. Wszystko po to aby, żyjąc na „obcej ziemi”, krzewić polską kulturę, pielęgnować polski język i kultywować polskie tradycje.




Zapraszam na mój blog, Waldemar Kostrzębski

* * *


Dziękujemy panu Waldemarowi i zapraszamy innych aninian do podzielenia się swymi wspomnieniami i fotografiami dawnego Anina.

mga 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz