niedziela, 8 grudnia 2013

Maria Chodorek: Ryszardowi Paszkiewiczowi ad memoriam

4 grudnia zmarł Ryszard Paszkiewicz, rdzenny obywatel Anina, współzałożyciel terenowego Koła Przyjaciół Anina przy Oddziale Grochów Towarzystwa Przyjaciół Warszawy w 1986 i jego pierwszy skarbnik. 



Był wnukiem Aleksandra Zdanowicza, z zawodu maszynisty kolejowego, z powołania społecznika, aktywnego członka Towarzystwa Przyjaciół Anina w okresie międzywojennym.
Matka zmarłego - Irena ze Zdanowiczów Paszkiewiczowa była znanym wśród mieszkańców Anina lekarzem-stomatologiem. Ojciec Ryszard, był prawnikiem, zmobilizowany w 1939 roku, zginął w Katyniu.

Wśród symbolicznych dębów pamięci, posadzonych w Aninie w 2009 roku, dedykowany pamięci Ryszarda Paszkiewicza- seniora rośnie na terenie Klubu Kultury Anin, przy V Poprzecznej 13.
Ryszard, syn Ryszarda, był naszym sąsiadem, towarzyszem zabaw, szkolnym kolegą, zaangażowanym uczestnikiem tanecznych prywatek w naszych rodzinnych domach. 

Ryszard Paszkiewicz otrzymał świadectwo dojrzałości Nr 35 w Szkole Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego w Aninie w 1951 roku.
Z zawodu budowlaniec, ukończył Wydział Budownictwa Lądowego na Politechnice Warszawskiej. Od praktyk studenckich, aż po emeryturę, pracował w Kombinacie Budownictwa Miejskiego Północ. KBMP budował osiedla mieszkaniowe na Piaskach, Bielanach i Żoliborzu. 
Był mężem aninianki Władysławy z domu Jarosławskiej, ojcem bliźniaczek: Marii i Danuty oraz dziadkiem Aleksandry (Oleńki).

Dwa lata temu spotkaliśmy się w liczbie siedemnastu osób, aby świętować sześćdziesięciolecie naszej matury. Rysio - wybredny smakosz i mistrz patelni znalazł się w komitecie, który ustalał menu oraz nakrycie stołu. 

Rysiek - chodząca kronika wydarzeń towarzyskich, ploteczek i sekretów, które po latach można było ujawnić, bo dotyczyły zamierzchłych czasów okupacji i pierwszych lat po wojnie, ze swadą snuł opowieści oparte na przekazie rodzinnym i sąsiedzkim.

Niestety, nie dał się nigdy namówić na spisanie tych rewelacyjnych historyjek. Jako gawędziarz-narrator był wspaniałym kompanem, ale od kilku lat schorzenia, na które cierpiał, uniemożliwiały mu szersze kontakty towarzyskie. 

Odszedł człowiek nieszablonowy, któremu nasze osiedle wiele zawdzięcza.

Maria Chodorek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz