DZIEWCZYNA Z MARSA?
Objawiła się w Mińsku Mazowieckim, w rodzinie nauczycielki i technika elektryka. Skończyła studia
tam, gdzie je zaczęła, czyli w Warszawie, w PWST. Wraz z mężem, i dziećmi mieszkała na bliskim nam Grochowie, by po latach osiąść, mamy nadzieję,
na dobre, w Aninie. Ale ciągle jest… Dziewczyną z Marsa. Przynajmniej dla
mnie. Zdziwioną tubylcami, czyli ludźmi, odstającymi w obyczajach od jej wyobrażeń o tym, jakim
się być powinno, nieprzystającą do zaśmieconego Anina. Zdziwioną biernością,
niedbalstwem, małą gotowością tubylców do wspólnego działania.
Dziewczyna z Marsa, więc nie wie, że do ludzi trzeba mieć cierpliwość…
WIEŚĆ O ZAMIESZKANIU…
…pary
szeroko znanej poza granicami naszej „wioski” – Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk
i Wojciecha Adamczyka przyniosła mi Maria Chodorek. Złożyła im właśnie – jako
nowym mieszkańcom – kurtuazyjną wizytę w
odrestaurowanym domu, który znała w dawnym wydaniu. Podzieliła się wrażeniami.
Byłam nieco zdziwiona niezwykłym entuzjazmem Marysi w opisie pani Gutowskiej; Marysi, zazwyczaj powściągliwej w zachwytach. Więc byłam zaintrygowana tym
kimś, kto taki entuzjazm wzbudził.
Przy najbliższej okazji pognałam do
wypożyczani na Trawiastą, prosząc o
wszystkie książki, które napisała M.G.A.
Było to dawno temu, pamiętam z owej lektury niewiele. Tyle, że były to książki z działu dla młodzieży i były… zaczytane. A więc przybyła do Anina pisarka
poczytna i lubiana.
BLISKIE SPOTKANIE PIERWSZEGO STOPNIA
Był
rok 2008. W Klubie Kultury przy V Poprzecznej, na jednym z kolejnych naszych
piątków klubowych spotkały się członkinie Oddziału Anin Towarzystwa Przyjaciół Warszawy. Prowadziłam owo zebranie, bo dotyczyło
poezji i inaugurowało cykl zaplanowanych spotkań pod nazwą OTWARTY TOMIK Z POEZJĄ.
Przy długim stole w intymnym kręgu zasiadło kilkanaście pań. Każda z nas miała przeczytać najbardziej
lubiany przez siebie wiersz i powiedzieć o nim kilka słów.
Spotkanie przebiegało zgodnie z założeniami
Przeważnie siwe głowy uczestniczek pochylały się nad wygrzebanymi z lamusa
domowych biblioteczek tomikami; nagle okazało się, że wszyscy mamy jakieś
ulubione, choć zapomniane wiersze.
Czytano raz lepiej, raz gorzej, ale o dziwo, z dużym zaangażowaniem, o
czym świadczyły szczere wyznania w komentarzach. Zaskoczeń nie było, aż do
momentu, gdy głos zabrała osoba zupełnie mi nieznana. Miast czytać, jak zaplanowano, zadała pytanie:
- Ile koncertów opisał Adam Mickiewicz w
Panu Tadeuszu?
Konsternacja.
Każda z nas czytała tę biblię polskiej literatury. Koncerty?
No…Jankiela, no…Wojski grał i echo mu odpowiadało… Nic więcej żadna z nas z
pamięci nie wygrzebała.
Siedziałam
zdumiona. Kto to? I kto tak dobrze zna polską literaturę, że Pana Tadeusza na wyrywki pamięta? Co za UFO przyniosło tu
do nas tę dziewczynę?
-
Więc wam przeczytam ten fragment – oświadczyło Zjawisko i odczytało – opis
rechotu żab, które Mickiewicz unieśmiertelnił…
Byłam
lekko oniemiała. Oto znalazł się wśród nas ktoś, kto lepiej zna polską
literaturę, niż ja, polonistka, co prawda dawno wycofana z obiegu.
-
Marysiu, kto to? – szeptem spytałam naszą panią prezes. - Małgosia Gutowska, została naszym członkiem –
odpowiedziała z niejaką dumą.
To
było moje pierwsze osobiste zetknięcie z Dziewczyną
z Marsa.
Teresa Szymczak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz